Myszy - jak to myszy... Jak już się zalęgły, to się mnożą ;) W poprzednim poście pokazywałam myszki - dziewczynki, dziś są myszki - chłopczyki.
Tym razem wszystkie w jednym rozmiarze.
Z drugiej nogawki dżinsów udało mi się wykroić cztery sztuki.
Mój mąż przyglądając się myszom w trakcie robienia zdjęć stwierdził, że materiał z którego uszyłam im uszka i podszewkę bardzo przypomina jego koszulę, która wisi w szafie ;)
Ha! Koszuli już dawno w szafie nie ma ;) Kołnierzyk i mankiety już były przetarte, ale reszta całkiem, całkiem :)))
Ten kraciasty materiał fajnie pasuje do dżinsowych myszek. A myszki w nagrodę za cierpliwe pozowanie do zdjęć dostały kawałek sera :)))
Świetne myszki:)
OdpowiedzUsuńHAHA, jakbym siebie czytała. Dziś właśnie poprosiłam męża żeby zrobił porządek w szafie i dał mi koszule, w których nie chodzi. Myszki świetne!
OdpowiedzUsuńDziwna sprawa,bo mojemu mężowi też strasznie szybko się wszystko przeciera;) Myszki są super.Ja bym nosiła je na nogach jako kapcie:)
OdpowiedzUsuńPrześliczne te myszy :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne i jakie niepozorne :-)
OdpowiedzUsuń