Tym razem uszyłam komplet podkładek na stół w kształcie jajka - jedną dużą i sześć małych.
Do uszycia podkładek wykorzystałam paski materiałów w wiosennych kolorach, które pozostały mi po wcześniejszych projektach.
Do wykończenia brzegów podkładek użyłam gotowej bawełnianej lamówki.
Miejsca łączenia szwów przeszyłam zygzakiem - to jedyny ścieg ozdobny, jaki posiada mój stareńki, niezawodny Łucznik...
Tył podkładek jest gładki, zdobi go jedynie zygzak.
Gdyby ktoś chciał uszyć podobne podkładki, to poniżej zamieszczam krótki kurs obrazkowy. Zdjęcia są robione wieczorem przy żarówce, więc jakość nie jest najlepsza, ale mam nadzieję, że widać co i jak ;)
No to zaczynamy :)
JAK USZYĆ PODKŁADKĘ W KSZTAŁCIE JAJKA?
Potrzebujemy resztki materiałów w wybranych, harmonizujących ze sobą kolorach, pocięte na paski o szerokości 3-5 cm, ocieplinę (ovatę), kawałek materiału na spód jajka, gotową lamówkę zaprasowaną lub pasek tkaniny ze skosu o szerokości ok. 2 cm i długości równej obwodowi jajka.
Wycinamy sobie szablon w kształcie jajka w dowolnym, pasującym nam rozmiarze. Najlepiej zrobić to z papieru złożonego na pół, żeby jajko było symetryczne. Z ociepliny wycinamy przy pomocy szablonu jajko, dodając ok. 1 cm zapasu.
Zaczynamy naszywanie pasków. Pierwszy kawałek tkaniny kładziemy prawą stroną do góry na czubku jajka. Można go przypiąć szpilkami, żeby się nie przesuwał.
Kładziemy na nim drugi pasek, prawą stroną do prawej (jak na zdjęciu) i szyjemy wszystkie warstwy (ja szyłam na szerokość stopki).
Odwracamy przyszyty pasek na prawą stroną.
Kładziemy kolejny pasek prawą stroną do prawej i znów przyszywamy.
Odwracamy na prawą stronę, kładziemy następny pasek, szyjemy...
... i tak do samego końca jajka.
Tak wygląda wstępnie uszyta podkładka z prawej i z lewej strony.
Obcinamy wystające poza ocieplinę końcówki pasków.
Do lewej strony jajka przykładamy tkaninę, która ma być na spodzie podkładki. Przypinamy szpilkami i obcinamy nadmiar. Mamy z grubsza kształt jajka (nie przejmujemy się zbytnio nierównościami, bo mamy 1 cm zapasu)
Pikujemy tak przygotowaną "kanapkę" w dowolny sposób. Mój stary Łucznik nie ma żadnych ściegów ozdobnych, więc po prostu przeszyłam wszystkie miejsca łączenia tkanin zygzakiem.
Teraz przykładamy do naszej podkładki szablon i dokładnie wycinamy jajko.
Podkładkę obszywamy lamówką. Przyszywamy lamówkę do lewej strony podkładki...
... odwracamy na prawą stronę i stębnujemy.
To wszystko :)
Pozostaje tylko uprasować gotową podkładkę i zastanowić się, czy nie potrzebujemy jeszcze jednej... A potem jeszcze jednej :) Bo szycie tych podkładek wciąga...
Ale piękne! No po prostu czadowe!
OdpowiedzUsuńŚliczne, zakochałam się w nich. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPodkładki są takie wesołe, że od razu czuje się radość w sercu :)
OdpowiedzUsuńŚliczne są, aż żal używać by nie zniszczyć i niczym nie zabrudzić :)
OdpowiedzUsuńSliczne podkładki,i kursik bardzo przejrzysty- może w końcu i ja zaprzyjaźnie sie ze swoją maszyną..bo takie cuda kuszą i kuszą
OdpowiedzUsuńFajnie wyszły. Bardzo mi się podobają :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne pisankowe podkładeczki :)
OdpowiedzUsuńOda święta już do Ciebie pukają. Kolorowo i bajecznie. Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł - jakże inna dekoracja świąteczna :)
OdpowiedzUsuńŚwietne podkładki i super ,że jest tutorial, mozna cos pomysleć, fajny dobór materiałów:)
OdpowiedzUsuńFajne kolory, bardzo wiosenne :-) A szycie takiego czegoś faktycznie wciąga.
OdpowiedzUsuńJak prasujesz ocieplinę, to w jakiej temperaturze? Bo ja ostatnio eksperymentalnie przeprasowałam kawałek przy 2 kropkach na żelazku i ocieplina się zbiła nieciekawie...
Sew Quester ==> już szyję kolejne jajka ;)
OdpowiedzUsuńA co do ociepliny - to nawet się nie zastanawiałam jak to jest z tym prasowaniem? Ocieplinka jest schowana pomiędzy dwiema warstwami bawełny, więc prasuję podkładki żelazkiem ustawionym na maxa i z parą. Nic się złego nie dzieje, a wręcz przeciwnie, podkładki chyba od pary robią się bardziej puchate :)
Hm... muszę sprawdzić jak to jest z tą moją ociepliną dokładnie. Dzięki za pomoc :-)
OdpowiedzUsuńPiękne, pomysłowe i mega wiosenne :) strasznie podobają mi się Twoje pomysły :)
OdpowiedzUsuńDzięki za fotki w instrukcji. Piękne te Twoje podkładki. Sama się przymierzam do własnych, tylko ten środek nie dawał mi spokoju: ocieplina czy wystarczy flizelinka. A teraz już wiem ;).
OdpowiedzUsuńCudne są! A czy maszyna nie wciąga ociepliny w płytkę ściegową? Moja nie lubi włochatych rzeczy od spodu...
OdpowiedzUsuńUrocze podkładki, super pomysł na prezent dla rodziny. Serdecznie pozdrawiam. Jola
OdpowiedzUsuńCytrynno ==> moja ocieplinka nie jest włochata. Jest w środku puchata, ale z zewnątrz a po obu stronach ma warstwę chyba jakiejś apretury. W każdym razie nic w płytkę nie wchodzi.
OdpowiedzUsuńZdarza mi się używać ociepliny zbyt grubej, żeby mogła służyć jako usztywnienie podkładki i rozdzielam ją na dwie części (z grubości. I wtedy tę rozdzieloną, włochatą stronę przykładam do bawełnianego wierzchu...
A jakby to nie pomagało, to przecież możesz złożyć tył podkładki z ocieplinka i na to naszywać paseczki. Najwyżej od spodu podkładka będzie więcej razy przeszyta, ale to przecież nie przeszkadza w niczym :)
Dziękuję za odpowiedź. Właściwie przy prostym szybkim szwie to i moja maszyna mojej ociepliny nie powinna wciągnąć, większość problemów mam przy ściegach satynowych.
OdpowiedzUsuńWitam, obserwuję ten blog od niedawna. Gratuluję pomysłowości i kreatywności :-) Serdecznie pozdrawiam Iza z domowego ciepełka
OdpowiedzUsuńsuper pomysł na resztki tkani
OdpowiedzUsuńIZ