Maj to czas, kiedy każda łąka i prawie każdy skrawek trawnika pokrywa się intensywnie żółtymi kwiatkami mniszka lekarskiego czyli popularnego mlecza. W tym roku wiosna przyszła wcześniej i chociaż maj dopiero się zaczął, mniszek już przekwita i widać białe kule zwane dmuchawcami. W niektórych miejscach jeszcze można znaleźć kwiaty mniszka - to już ostatni moment, żeby zrobić majowy "miodek" z mniszka lekarskiego.
Celowo piszę "miodek" w cudzysłowie, bo z prawdziwym miodem, robionym przez pszczoły nie ma nic wspólnego. Jednak wyglądem przypomina miód - jest gęsty, złocisty i intensywnie pachnący.
"MIODEK" Z MNISZKA LEKARSKIEGO
Zbieramy na łące lub w miejscu położonym z daleka od ulicy 500 kwiatków mniszka - same kwiaty z zielonymi koszyczkami, ale bez łodyżek. Zbieramy je w suchy, słoneczny dzień, gdy są w pełnym rozkwicie.
Po powrocie do domu rozsypujemy je na arkuszu białego papieru i pozostawiamy, żeby wyszły z nich wszystkie owady (jak wiadomo owady lubią żółty kolor, więc na pewno w zebranych kwiatkach będzie ich sporo).
Kwiatków nie płuczemy! Zalewamy je 1 litrem wody, dodajemy obraną ze skórki i pokrojoną cytrynę oraz łyżeczkę wiórków świeżego imbiru.
Gotujemy 20 minut pod przykryciem i odstawiamy na 24 godziny.
Następnego dnia przecedzamy wywar, odciskając kwiatki przez gazę lub płótno. Do klarownego wywaru dodajemy 1 kg cukru i sok z 1 cytryny (zamiast soku z cytryny można dodać sok z pomarańczy). Gotujemy na malutkim ogniu tak długo, aż zmniejszy objętość mniej więcej o połowę. Trwa to ok. 2-3 godziny. Mieszamy drewnianą łyżką od czasu do czasu.
Gorący "miodek" wlewamy do wyparzonych słoików, zakręcamy, odwracamy do góry dnem i wkładamy pod kocyk.
"Miodek" z mniszka stosuje się w ilości 2-3 łyżeczki dziennie. Można nim posłodzić herbatę, a także posmarować kromkę chleba z masłem.
Przeciwwskazaniem do stosowania "miodku" są wrzody i nadkwaśność żołądka oraz cukrzyca.
Polecam wszystkim ten "miodek"! Ja przymierzałam się do jego zrobienia kilka lat i zawsze jakoś przypominałam sobie o nim, gdy z mniszka pozostawały tylko dmuchawce. W tym roku mi się udało :)
A żeby nie było, że ten wpis jest nie związany z tematyką bloga, powiem, że szyje się sukienka - oczywiście z rosyjskiego wykroju ;)
Zostało mi jeszcze wszycie podszewki (będzie tylko w dolnej części) i podłożenie sukienki.
Oda, zmobilizowałaś mnie ;) Resztki dorwałam i miodek już w słoiku... Dzięki! :D
OdpowiedzUsuńNo to zdążyłaś w ostatniej chwili Agnieszko :)
OdpowiedzUsuńJa już robiłam degustację - miodek jest pyszny, aromatyczny i do tego zdrowy! W przyszłym roku na pewno zrobię więcej :D
Moja mama też robi taki miód :)
OdpowiedzUsuńCo roku dostaje taki od babci, ale Twój wpis zachęca do samodzielnego zrobienia. Maj przede mną, wiec może...
OdpowiedzUsuńWitam czy moze ktos wie dlaczego u mnie miod wychodzi zawsze ciemny mimo ze dodaje cytryne?
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy przyczyną ciemnienia miodku nie jest karmelizacja cukru. Może gotujesz na zbyt dużym gazie/prądzie? Miodek powinien tylko delikatnie "pyrkać".
Usuń