Tak sobie nawlekam... Koralik do koralika. Przekładka, koralik, podwieszka, zawieszka, koralik... ;)))
I tak powstają kolejne kolorowe bransoletki. Można je nosić pojedynczo, po dwie albo po trzy... Zobaczcie sami :)
A w międzyczasie upiekłam jagodzianki. Pyszne, puszyste, pachnące i napakowane jagodami do granic możliwości, zostały zjedzone zanim na dobre ostygły :)
Edit 27.07.2015
W związku z reorganizacją bloga przepis na jagodzianki przeniosłam do oddzielnego postu z tą samą datą (06.06.2014)
Ależ smakowitości na wieczór zapodałaś:))) hi hi:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Nie wiem, co ciekawsze: bransoletki czy jagodzianki? :))
OdpowiedzUsuńChyba jednak obstawiam bransoletki, bardzo podoba mi się ta z trzeciego zdjęcia :)
Cudneee bransoletki. Ale z jagodami to przez moment zwątpiłam. Myślałam, że już są świeże a nie mrożone.
OdpowiedzUsuńBransoletki prześliczne :) Nie dziwię się, że jagodzianki nie miały szans ostygnąć - wyglądają przepysznie :)
OdpowiedzUsuńBransoletki uwielbiam i noszę pasjami, a Twoje są cudne. najbardziej podoba mi się niebieska z żółwikiem i zielona z motylkiem. Jagodzianki - ślinka leci. Dzięki za przepis, wkrótce wypróbuję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJejku jakie apetyczne fotki...aż mi w żołądku zaburczało. Pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuńhttp://domoweciepelko.pl/
Szmaragdowa bransoletka podbiła me serce. Reszta także cudna. I na pewno skorzystam z przepisu, bo jagodzianki wyglądają przepysznie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe kamienie , dzieki za przepis.
OdpowiedzUsuńhttp://zmierzchluny.blogspot.com/