Lawenda
kwitnie w najlepsze. Jestem zachwycona tymi fioletowymi kwiatuszkami, a
przede wszystkim ich subtelnym zapachem. Zresztą nie tylko ja ;)
Lawenda wabi przeróżne owady, krzewinki są po prostu oblepione
pracowitymi pszczołami i trzmielami.
Na zdjęciu powyżej widać, że w cieniu lawendy na kamieniu odpoczywa prawie czterocentymetrowy chrząszcz - rohatyniec. Poniżej na zbliżeniu widać go dokładniej. Prawda, że przypomina nosorożca? :)
Ale wracając do lawendy - ścinam sobie powolutku i suszę gałązki lawendowe. Szyję woreczki na lawendę i przeglądam internet w poszukiwaniu pomysłów na wykorzystanie suszonych, pięknie pachnących kwiatków.
Na stronie Maja w ogrodzie znalazłam bardzo ciekawy artykuł, w którym mowa jest o lawendowych wrzecionach, z francuska zwanych fusetkami.
Ponieważ artykuł oprócz opisu zawiera także film instruktażowy, postanowiłam spróbować upleść sobie takie wrzeciono:)
Bukiecik świeżej lawendy związujemy tuż pod kwiatkami, odwracamy "do góry nogami" i opuszczamy łodyżki w dół. Lawenda musi być świeża, bo suche łodyżki by się połamały.
Wstążeczkę przeplatamy tak, jak się plecie koszyczek, zamykając w środku lawendowy bukiecik.
Należy pamiętać o pozostawieniu u góry pętelki ze wstążeczki, która posłuży do zawieszenia wrzeciona. Na dole oplatamy zebrane łodyżki klika razy wstążeczką i zawiązujemy ją na kokardkę.
Po kilku dniach wrzeciona zaschną, będzie można zauważyć, że wstążeczki lekko odstają od gałązek, zapewniając cyrkulację powietrza.
Wrzeciona bardzo lubią być delikatnie ugniatane, wtedy wydzielają przepiękny, subtelny zapach lawendy :)
Pozdrawiam serdecznie |
poniedziałek, 20 lipca 2015
Lawendowe wrzeciona
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz