Sezon
na przetwory trwa. Półki w mojej szafie - spiżarni powoli zapełniają
się słoikami wypełnionymi pysznościami, którymi będziemy się delektować
przez całą zimę i wiosnę :)
Wczoraj
wypróbowałam wreszcie przepis na powidła, który dostałam od Doroci
prawie dwa lata temu. Przepis jest dość specyficzny, do śliwek dodaje
się odrobinę octu, ale najdziwniejsze jest to, że powideł się nie
miesza! W zeszłym roku jakoś nie miałam odwagi go wypróbować, w tym roku
pomyślałam sobie - raz kozie śmierć, najwyżej spalę garnek ;)
No i co? Udało się! Ale prawie co chwilę podchodziłam do garnka i wąchałam, czy nie czuć spalenizny. Kilka razy złapałam się na tym, że już chwytałam za drewnianą łyżkę, żeby zamieszać śliwki. A przecież nie wolno tego zrobić, bo wtedy powidła na pewno się przypalą!
POWIDŁA ŚLIWKOWE BEZ MIESZANIA
5 kg wypestkowanych śliwek (oczywiście najlepiej węgierek)
0,8 - 1,0 kg cukru
Przygotowanie
Wypestkowane śliwki układać w garnku przesypując cukrem. Na wierzch wlać 2 łyżki octu. Odstawić na noc, żeby śliwki puściły sok.
Gotować na najmniejszej mocy (w przypadku kuchni elektrycznej) lub najmniejszym ogniu (gdy korzystamy z kuchni gazowej) przez 5,5 godziny.
W przypadku innej ilości śliwek, czas gotowania obliczamy w następujący sposób: 30 minut (to na podgrzanie śliwek) + 1 godzinę na każdy kilogram śliwek. Jeśli mamy na przykład mniejszy garnek i zmieści się do niego 3 kg śliwek, to dodajemy 0,6 kg cukru i łyżkę + jeszcze odrobinę octu i gotujemy 3,5 godziny.
Powidła podczas gotowania powinny lekko bulgotać. Pod żadnym pozorem NIE MIESZAĆ POWIDEŁ W TRAKCIE GOTOWANIA! Pod koniec na powierzchni wytworzy się warstwa soku, który można zebrać (powidła będą gęściejsze).
Teraz już można zamieszać, żeby wszystko się ładnie połączyło. No i oczywiście sprawdzić, że do dna garnka nic nie przywarło :)
Wrzące powidła przełożyć do wyprażonych w piekarniku gorących słoików, zakręcać umytymi i wytartymi do sucha nakrętkami ( ja jeszcze przecieram nakrętki spirytusem). Słoiki układać do góry dnem pod kocykiem. Po ok. 15 minutach słoiki odwrócić i zostawić pod kocykiem aż wystygną.
Po tym eksperymencie chyba już tylko w taki sposób będę przyrządzać powidła. Następną partię planuję zrobić z dodatkiem gorzkiego kakao. Takie czekoladowe powidła dzieci uwielbiają, a na pewno są one zdrowsze od Nutelli. A dla siebie zrobię powidła korzenne - na każdy kilogram śliwek dodaję 1/2 paczki przyprawy do piernika. Te dodatki smakowe wystarczy wsypać do gotowych, gorących powideł, dobrze wymieszać i napełnić słoiki.
Dorocia, bardzo Ci dziękuję za ten przepis :)
Pozdrawiam serdecznie |
5,5 godziny? Też bym się bała, że się przypalą :) w tym roku wypróbuję ten przepis i swoją cierpliwość :))
OdpowiedzUsuńJa w tym roku już będę robiła na pewniaka! Jeśli tylko wytrzymasz i nie zamieszasz tych powideł, to muszą się udać :)
Usuńchętnie wypróbuję z tym kakao, ale ile go dać?
OdpowiedzUsuńZazwyczaj daję 2 pełne łyżki czarnego gorzkiego kakao na kilogram śliwek. Ale możesz dodać według uznania - mniej lub więcej - tak jak lubisz :)
UsuńSzczerze mówiąc te powidła gotuje się nie na czas, a na "wygląd". Kiedy wyglądają na powidła, można zamieszać i przekonać się, że nie trzeba odlewać soku, bo wszystko się ze sobą połączyło, woda odparowała a w garnku zostały same gęściutkie powidła. Ja nawet prażę je(to lepsze określenie) kilka dni po kilka godzin.
OdpowiedzUsuńTo świetnie Joanno, że masz swój sprawdzony sposób na powidła :) Ja jednak pozostanę przy swoim, bo mi akurat ten przepis mi pasuje. To tak jak z innymi przepisami kulinarnymi - nie ma jednego prawidłowego, każdy ma swoją wypróbowaną recepturę :) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam.
UsuńRobie takie powidła już od kilku lat i zapewniam,że oprócz tego,że są smaczne..garnek pozostaje nietknięty Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń