Do
niedawna w mojej sypialni królowała kolorowa pościel z kory i
prześcieradła frotte na gumce. Taką pościel wystarczyło uprać,
rozwiesić, a gdy wyschła - złożyć w kostkę i włożyć na półkę do szafy.
Szybko i wygodnie, bez prasowania, bez zbędnych ceregieli. Ale czy
ładnie - to rzecz gustu ;)
Ostatnio
stwierdziłam, że chyba się starzeję, bo zaczyna mi się podobać wszystko to,
co pamiętam z dzieciństwa :) A dobrze zapamiętałam piękną białą pościel z
koronkowymi wstawkami i szczypankami, z haftowaną mereżką i z
falbankami. Świeżo założona pościel była gładka i sztywna jak kartka
papieru, bo mama mocno ją krochmaliła. Po zdjęciu ze sznurka pościel
należało skropić wodą i ponaciągać. Takie pranie zawinięte w specjalnie
do tego celu przeznaczony ręcznik tata zanosił do magla.
Pościel
wracała gładka, sztywna, pachnąca krochmalem. Koronki na poduszkach
często drapały twarz, więc odwracałam poduszkę na drugą stronę, aż za
dzień - dwa koronka zmiękła.
Postanowiłam
uszyć sobie pościel w podobnym stylu. Z tym, że na pewno nie będę jej
krochmalić, myślę, że wystarczy ją wyprasować żelazkiem.
Nakupowałam mnóstwo solidnego płótna pościelowego, "kilometry" wąziutkich koronek bawełnianych do wykończenia falbanek i całkiem sporo koronek do naszycia na wierzchu poszewek na poduszki i powłoki.
Uszyłam dwie zmiany pościeli, czyli w sumie dwa prześcieradła, cztery powłoki na kołdrę z falbaniastymi fartuchami, cztery powłoczki z falbanami na duże poduszki (70x90cm) i po dwie powłoczki na średnie poduszki (60x70cm) i na jaśki (40x55cm).
Najmniejsze poduszki uszyłam bez falbanek, ale za to dla dekoracji na wierzch powłoczek naszyłam małe serwetki szydełkowe, które wcześniej pełniły funkcję podkładek pod kubki ;)
Tylko jedna falbanka do dużej poduszki miała ponad 4 metry długości! Falbanka stanowiąca fartuch poszwy na kołdrę miała 2 metry długości. Jak pomnożyć te długości przez ilość sztuk, to wyjdą kilometry, może nie koronek, ale nici na pewno. Nici na szpulki do bębenka nawijałam hurtem, od razu po kilka :)
Pościel już uszyta, nawet wypróbowana. Po praniu, zanim wyschła na pieprz przeprasowałam tylko z grubsza żelazkiem, do wody dodałam kilka kropli olejku lawendowego. Ale się pysznie spało :) Pościel była mięciutka i delikatnie pachniała lawendą. Już na pewno nie wrócę do pościeli z kory!
Pozostało mi jeszcze haftowanie monogramów na każdej sztuce pościeli. Ale to już będę robić w długie zimowe wieczory. Tylko "na próbę" zabieram się właśnie do wyszywania pierwszych literek :)
Pozdrawiam serdecznie
Piękna pościel :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Beva :)
Usuńprzepiękna :)
UsuńPiękna, można się rozmarzyć :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Karolino:) Już od jakiegoś czasu myślałam o takiej pościeli, wystarczyło się tylko zmobilizować do działania :)
UsuńTyle ,że taką pościel należy co jakiś czas wygotować. Aby uzyskać właściwą biel.
OdpowiedzUsuńA tu już chyba schodki. Pralka nie uzyskuje pożądanej temperatury.Gotowanie w kuchni trochę, chore..
Dawniej do tego były pralnie przy każdym domu. Przynajmniej w mieście...
Myślę,że przeciętna pracująca gospodyni domowa, w dzisiejszych czasach nie ma na to sił, ani czasu.
...pooglądać można.:)
Aurelio, masz rację. Taką pościel trzeba wygotować, ale za mnie to robi pralka :)
UsuńUstawiam ją na specjalny program do białej bawełny. Sypię proszek do dwóch komór pojemnika, pościel jest najpierw prana wstępnie i płukana, a potem w tym samym cyklu następuje pranie właściwe w temperaturze 95 stopni.Pranie trwa wprawdzie 2,5 godziny, no ale robi się praktycznie samo.
Ja tylko prasuję pościel, a i to niezbyt dokładnie i tylko z jednej strony. Mam specjalną aluminiową nakładkę na deskę do prasowania, która oddaje ciepło więc prasują się od razu dwie strony.
Dla mnie więc taka pościel nie stanowi żadnego problemu :)
Ja nie widze problemu z gotowaniem. Za taki komfort...
UsuńNo... faktycznie te pościele z kory to wygoda. Ale... urok koronek jest nie do przecenienia! Ach... pięknie u Ciebie w sypialni ;) A jeszcze dodaj, że po praniu suszysz na sznurkach na dworze, na słońcu... :)
OdpowiedzUsuńJola :))))))))))) Korzystam ile się da z uroków sielskiego, wiejskiego życia. I właśnie tak, jak mówisz suszę pranie - na wietrze, na słoneczku. Pranie suszone w domu nigdy nie ma takiego cudownego zapachu świeżości :)))))
UsuńKoroneczki zawsze....jest urocza...
OdpowiedzUsuń:))))))))))
UsuńPrzepiękna! i też taka się marzy - delikatna z falbankami i koronkami. Przepięknie to sobie wymyśliłaś! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewela
Dziękuję Evela :) Wymyśliłam już dawno, ale bardziej mnie cieszy to, że wreszcie swój pomysł zrealizowałam :)
UsuńMnie tez ta Twoja cudowna posciel przypomina dziecinstwo i pachnaca sloncem, krochmalona, biala posciel u babci. Tak jak piszesz, z praniem, krochmaleniem , naciaganiem bylo troche roboty, ale jak widac wcale mi to nie zaszkodzilo. Bralysmy z babcia caly kosz, kropilysmy, naciagalysmy i skladalysmy a potem babcia prasowala, a caly dom pachnial jakos tak cudownie i znajomo ze ten zapach towarzyszy mi do dzis, pewnie to ten zapach dziecinstwa, tak jak powidla sliwkowe, ciasto drozdzowe itd...
OdpowiedzUsuńUszylas piekna posciel, ktora jest z cala pewnoscia wspaniala ozdoba sypialni...pozdrawiam:)
Ciekawe, że z wiekiem wracamy do wspomnień z dzieciństwa, a właśnie zapachy te obrazy najszybciej przywołują. Też pamiętam zapach pieczonego ciasta, pasty do podłogi, smażonej skórki pomarańczowej... Zapach białej pościeli suszonej na słońcu jest jednym z TYCH zapachów.
UsuńDziękuję Savannah, również pozdrawiam serdecznie :)
Ja też pamiętam taką pościel :) Rozmarzyłam się ... :)
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńOjej, zrealizowałaś moje marzenie :)))) Naprawdę, o tym samym myślę od jakiegoś czasu, brakuje mi tylko czasu na realizację. Wspaniale uszyłaś te poduchy! I jeszcze monogramy będą?! Rewelacja!
OdpowiedzUsuńMałgosiu, ja ciągle odkładałam w czasie szycie mojej wymarzonej pościeli, aż wreszcie stwierdziłam, że to już najwyższy czas! ;) Monogramy będę wyszywać dopiero zimą, po jednej sztuce - ale pościeli już używam :)
UsuńŻyczę, żeby też udało Ci się zrealizować swoje marzenie o pięknej białej pościeli :)
Wow, Twoja pościel jest bajeczna, niczym dla księżniczki. Potrzeba jeszcze ziarenko groszku;) "Zazdraszczam" i to bardzo. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu :)))) Pozdrawiam :)
Usuńcudowna....ja od dłuższego czasu marzę o takiej pościeli-kiedyś sobie uszyję:)))))
OdpowiedzUsuńQrka :))))))))) O tak, do Twojego domu taka pościel pasowałaby idealnie :) Na pewno sobie uszyjesz i na pewno, jak Cię (trochę) znam, wysoko podniesiesz sobie poprzeczkę :P
UsuńWoooow, no pościel jest po postu wspaniała. Te koronki, Ta Babciność, To retro w tej eleganckiej bieli i te koronki... Achhh, cuuuudo. Ja sobie nie uszyję, bo do igły i nitki to mam absolutnie dwie lewe ręcę, ale powzdycham sobie do niej u Ciebie...
OdpowiedzUsuńWitam. I ja od lat marzę o takiej koronkowej lnianej pościeli...z falbankami, wstążeczkami...cudna sprawa. Nie przeraża mnie szycie jej, pranie, prasowanie... Właśnie dzisiaj zasiadłam do zakupienia lnu na pościel ...i trafiłam tutaj na bloga...Jestem pewna,że też taką chcę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie... grzebyczkowy świat
Kochana... pościel jest przepiękna. Czy uszyłabyś mi taką samą?:)
OdpowiedzUsuńcudna 8-)
OdpowiedzUsuńchoć jestem laikiem w szyciu to przymierzam się do uszycia takiej
szukałam wzoru i takim sposobem trafiłam na Twoją pościel :)
czy mogłabyś pomóc mi w doborze materiału?
niewiem jaki powinnam kupić, z koronką sobie poradzę, ale z tkaniną... to trudniej.
pozdrawiam, Edyta
A może można u Pani taka zamówić?
OdpowiedzUsuńOj nie, nie szyję na zlecenie. To co pokazuję na blogu to moje hobby :)
UsuńPrzepiękna ta pościel :-) ten urok bieli i koronki...
OdpowiedzUsuńPani jest artystką.
OdpowiedzUsuńP.S. ja mam trochę takiej starej pościeli, ale używam tylko"na paradę". Zazdroszczę, że może pani w niej spać :-)