Pół roku temu uszyłam swój pierwszy quilt na ścianę w technice watercolor. Ten, który pokazuję dziś jest drugi i na pewno nie ostatni ;)
Brzmi skomplikowanie, ale w sumie technika jest dość prosta - polega na szyciu wielu metrów prostych odcinków. Ja szyjąc bargello po raz pierwszy, uprościłam sobie to szycie maksymalnie, bo użyłam tkaniny w pasy:)
Zauważyłam, że zazwyczaj przesunięcia robi się na szerokość pasów. Ponieważ u mnie pasy były dość wysokie, bo miały ok 6 cm, żeby uzyskać zadowalający efekt musiałabym uszyć spory quilt. Zdecydowałam się więc robić przesunięcia nieregularne. Ale dopiero po zszyciu całości stwierdziłam, że lepiej wyglądałyby przesunięcia o mniejszą wysokość, ale stałą, jednakową dla wszystkich zszytych pasów.
No nic, wyszło jak wyszło... Ale przy kolejnym quilcie wezmę sobie to spostrzeżenie do serca :)
Quilt przepikowałam w ślimaczki. Krzywe, pijane, ale to moje pierwsze pikowanie w zawijaski ;)
Całość ma wymiary 68 x 102 cm. Z tyłu przyszyłam w narożnikach trójkąty w które włożę bambusowy kijek, który ułatwi powieszenie tkaniny i zapobiegnie jej zwijaniu na ścianie.
Tak wyglądają plecki gotowego quiltu. Tu dopiero widać wszystkie niedoskonałości pikowania... Nie da się ukryć, że przede mną jeszcze dużo pracy ;)
Pozdrawiam serdecznie
Gratuluję ! A mnie brak odwagi, choć technika mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Teraz chciałabym uszyć prawdziwe bargello, to znaczy pozszywać sobie najpierw pasy tkaniny, najlepiej batikowej :)
UsuńAlu szyj koniecznie, nic nie ryzykujesz ;)
Dla mnie bardzo skomplikowane ale Twoją pracę podziwiam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWow,piękna praca!Naprawdę gratulacje.
OdpowiedzUsuń