Uszyłam misia dla Krzysia ;) A miś ma na imię Miecio - tak go ochrzciła mama Krzysia :) Miś powstał z dżinsu odzyskanego z długiej, nienoszonej już spódnicy. Zostało mi jeszcze tego dżinsu tyle, że pewnie coś jeszcze z niego uszyję. Może kolejnego misia, a może kosmetyczki myszki? Zobaczymy...
Wykrój misia znalazłam przeglądając pinteresta. Jest tam wiele linków do darmowych szablonów do pobrania. Ja wybrałam tego misia. Każda część misia jest uszyta jako oddzielny element, mocno wypchana silikonową kulką i ręcznie zaszyta.
Nosek i pyszczek misia wyszyłam muliną, oczka zrobiłam z małych guziczków. Uszka do głowy i głowę do tułowia przyszyłam cienką żyłką, więc Krzysiowi raczej nie uda się ich oderwać ;) Podobnie wszystkie cztery kończyny są przyszyte do tułowia żyłką, a miejsce łączenia maskuje guzik. Taki sposób przyszycia łapek powoduje, że są one ruchome. Miś może stać, poruszać łapkami, można też go posadzić.
Miś Miecio na koniec dostał chustkę na szyję i przed podróżą do Krzysia ruszył najpierw na zwiedzanie mojego ogrodu. Rozpoczął wędrówkę od hortensji ogrodowej...
... minął pole lawendowe,
zatrzymał się na chwilę, żeby sprawdzić jak pachnie liatra kłosowa,
następnie pochylił się nad różnobarwnymi kwiatami portulaki,
zachwycił się dojrzewającymi pomidorkami koktailowymi,
wreszcie minął słoneczne nagietki i wyruszył na spotkanie z Krzysiem :)
Pozdrawiam serdecznie
Słodki przystojniak z tego Miecia! A przy okazji podziwiamy z nim piękny ogród.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo w imieniu Miecia ;) A ogród, to moje oczko w w głowie ;) W sezonie jest najważniejszy - poświęcam mu praktycznie cały wolny czas. Ale efekty tej pracy cieszą przez cały rok :)
Usuń