Ususzyłam w tym roku dużą ilość lawendowych kwiatków i tym razem nie wypełniłam nimi uszytych wcześniej woreczków (tych czy tych), a uszyłam małe ozdobne saszetki, które będzie można powiesić w szafie na wieszakach z ubraniami lub rozłożyć na półkach. Ubrania i bielizna nabiorą subtelnego zapachu lawendy, który uwielbiam i dodatkowo odstraszą mole.
Od lat mam zwyczaj, że z każdego zużytego ciucha czy dodatku, np. torebki wypruwam wszystko to, co może być ponownie użyte lub przetworzone: zamki błyskawiczne, guziki (nawet pojedyncze), klamerki, sprzączki, metalowe okucia, paski, naszyte tasiemki, itp. Gdy likwiduję ubranie z naturalnej tkaniny, odzyskuję kawałki materiału wycinając plecy, rękawy, przód spódnicy... Zbieram też kawałki skóry naturalnej.
Gromadzę te wszystkie "przydasie" w różnych słoiczkach i pudełkach i kiedy wpadnie mi do głowy jakiś pomysł, to zamiast biec do sklepu, zaglądam do mojej przepastnej szafy w poszukiwaniu potrzebnych materiałów.
I dziś znów okazało się, że warto było zbierać te wszystkie kawałki bawełnianych tkanin, wstążek, ścinki koronki, pojedyncze ozdobne guziki :)
Wybrałam bawełny w odcieniach fioletu, żeby pasowały do lawendy, pocięłam na kwadraty o boku 10 cm. Ponaszywałam koronki, gipiury, tasiemki na przednich stronach saszetek, tylne pozostawiłam gładkie. Pozszywałam saszetki zostawiając niewielki otwór do przewrócenia na prawą stronę i wsypania suchych kwiatków. Susz wsypywałam przez lejek wetknięty w otwór, więc napełnianie saszetek poszło dość sprawnie :)
Do gotowych saszetek przyszyłam kawałki atłasowej wstążeczki, tworząc zawieszki. A dopiero na końcu przyszyłam drewniane guziczki w kształcie ptaszków i motylków, a także drewniane i atłasowe kwiatuszki.
I tak powstało 12 lawendowych, przepięknie pachnących saszetek. I chociaż każda inna, to tworzą fajny komplecik :)
Te saszetki uszyłam dla siebie. Ale zostało mi jeszcze trochę suszonych kwiatków lawendy i tak sobie myślę, że mniejszy zestaw, np. 6 sztuk takich saszetek byłby fajnym prezentem, nawet bez okazji. Już nawet wiem kogo obdaruję, ale nie zdradzę, żeby nie psuć niespodzianki ;)
Pozdrawiam serdecznie
Urocze saszetki. Swoją produkcję rozpocznę jak skończę zbiory. Przez koszmarne upały rozkładam to na raty. Plus jest taki, że ciągle mogę cieszyć oczy widokiem lawendy i wizytujących ją motyli.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Ja w tym roku właśnie przez upały ścięłam lawendę wcześniej, ale też na raty. Bo tak jak napisałaś, można przez dłuższy czas cieszyć się tym cudnym widokiem, a poza tym nie chciałam pozbawiać wszystkich kwiatków na raz zapylaczy, które oblegają krzewy lawendowe ;)
UsuńU mnie lawenda ścięta jako pierwsza kwitnie już drugi raz. Pszczółki chyba już zakończyły sezon, ale może jeszcze będzie trochę motyli.
UsuńŚliczne, mieszkam w mieście więc podziwiam tylko w doniczkach piękno lawend, bardzo ładne te ani torebeczki i na pewno ślicznie pachną, Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń