Po zrobieniu wielkanocnego swetra i granatowego swetra w warkocze zostało mi jeszcze trochę włóczek. Postanowiłam więc powtórzyć skarpety "Sleepyhead socks", które zrobiłam dla męża i tym razem zrobić je w wersji damskiej 😀
Okazało się, że granatowej włóczki mi zabraknie, dodałam więc inną, która wprawdzie jest ciemniejsza, ale przynajmniej jest tej samej grubości. No trudno, będę udawała, że tak miało być 😉
Tym razem, zgodnie z zaleceniami autorki wzoru, skarpety robiłam na drutach nr 3 i wyszły w sam raz na moją stopę.
Coraz bardziej podoba mi się robienie skarpetek 😀 Ale jeszcze nie wiem, czy wolę druty pończosznicze czy metodę magic loop. Czas pokaże... A póki co, zaopatrzyłam się w kolejne komplety drutów, różnych - tak na wszelki wypadek 😜
No to idę szukać włóczki na kolejne skarpetki. Ta choroba podobno nazywa się skarpetkoza, na szczęście nie jest groźna 😉
Pozdrawiam serdecznie
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz