Dostałam od siostry spory, ok. półtorametrowy kawałek pikówki w żółtoseledynowym, neonowym kolorze. Postanowiłam uszyć z niej bezrękawnik, taki chroniący od wiatru ocieplacz, do założenia na polar podczas marszu z kijkami.
Szyłam już bezrękawnik z pikówki, ale dwustronnej. Zwykły, prosty, bez zbędnych cięć, dość obszerny, więc bez problemu zakładam pod niego kilka warstw odzieży. Tym razem, ponieważ pikówka wymagała podszewki, uszyłam bezrękawnik taki bliżej ciała, z modelującymi cięciami francuskimi i wpuszczanymi kieszeniami na zamek.
Założyłam ten bezrękawnik na grubszy polar, bo jeszcze mamy minusowe temperatury i w lesie leży resztka śniegu. Dopięłam się bez problemu, ale kolejnej warstwy już bym nie zmieściła, więc raczej będę go nosiła wczesną wiosną.
Poszliśmy do lasu z kijkami, a mąż stwierdził, że przynajmniej mu się w lesie nie zgubię, bo widać mnie z daleka 😉
A że, jak wspomniałam wcześniej, pikówki było dużo, to uszyłam jeszcze taki sam bezrękawnik dla siostry 😊 I zostały mi jeszcze nieduże kawałki, więc się zastanawiam nad jakąś małą torebeczką w typie listonoszki...
Edit:15.02.2025
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie siadła do maszyny i nie uszyła od razu torebeczki z pozostałych kawałków pikówki. Możesz ją zobaczyć w kolejnym poście.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz